wtorek, 7 lutego 2012

Chrońmy Życie

Dziś w reportażu z cyklu "Chrońmy życie" wywiad z panią Jolantą Karab, weganką i właścicielką dwóch psów- Luka i Zygzaka.

Kamienica w centrum Chojnic. Drugie piętro, drzwi otwiera nam szczupła i zadbana trzydziestolatka. Okazuje się że ową uroczą panią jest bohaterka naszego reportażu, pani Karab. Właściwie to panna. Pierwsze pytanie z mojej strony dotyczyło wyboru lokalizacji miejsca zamiezkania.
-Dlaczego Chojnice? To miasteczko jest urocze. Dużo mniejsze od Gdyni czy Warszawy. Urodziłam się w Warszawie i pierwsze lata spędziłam na Ursynowskim podwórku, pamiętam ten smog o poranku i nieznośny hałas dużego miasta. W Gdyni było trochę lepiej, mimo tego że jest to niewielkie miasto [Gdynia, przyp. red] , to czuć w niej było niepokój wielkiego przemysłu... Ta straszna stocznia którą pamiętam z młodości. Na studiach na Akademi Morskiej poznałam koleżankę z Chojnic i odwiedziłam ją i... Zakochałam się, oczywiście w mieście tym. Dodam też że ujęła mnie bliskość lasów, mam blisko na wieś skąd czerpię ekologiczną żywność. Tylko pochodzenia roślinnego.
- To zapewne z wielką chęcią opowie nam pani jak została pani weganką?

- Oh. Dopiero na drugim roku studiów, mając 21 lat dotarło do mnie jakim cierpieniem obdarza się zwierzątka które potem musimy jeść.
Stwierdziłam że nie musze jeść mięsa. Mogę zrezygnować z egoistycznego podejścia do siebie jako tego kogoś kto ma władać zwierzętami. Stwierdziłam że nie muszę ich wykorzystywać dla własnych potrzeb kosztem ich życia.

-To przecież mogła Pani postąpić mniej radykalnie...nie trzeba było od razu odrzucać nabiału...

- Jak to mogłam postapić mniej radykalnie? Postąpiłam bo tak nakazuje zdrowy rozsądek i sumienie wrażliwego człowieka! Mleko pochodzi od krowy, która karmi nim swoje dzieci. A my, ludzie wykorzystujemy biedną krowę zabierając jej pokarm, może ludzi też zaczniemy doić? Te biedne krowy sztucznie się zapładnia, przeprowadza się aborcje, i doi się , a biedna krowa traci dziecko i jeszcze się ją oszukuje, że jej córeczka albo synek karmią się jej pokarmem... Nie ale nie są to jej dzieci, to jest tylko dojarka.
Natomiast jajka... Niedopuszczając kury do koguta kura zniesie niezapłodnione jajko. Odmawiając kurom ich pierwotnej przyjemności ze wspóżycia... To jest nieludzkie. Jedzenie kurzych jaj które udało się zapłodnić? To można porównać do aborcji... Proszę sobie wyobrazić że je się płód. Tak, mały martwy kurzy płód...

- Jest pani chyba pierwszą osobą którą spoktałem która jest tak wrażliwa na życie. Na zwierzęta. To naprawdę imponujące. Czy zajmuje się jeszcze jakoś losem zwierzaków?

-Cóż to za pytanie! Ależ oczywiście. Posiadam dwa psy, Luka i Zygzaka. Luka przygranęłam ze schroniska a Zygzak po przybłęda. Obaj są kochani. Dodatkowo wspieram schroniska dla zwierząt, jest ich 5. Co miesiąc wpłacam po 300zł na każde.

-Zygzak i Luk to naprawdę urocze pieski, aż trudno uwieżyć że nie są kupionymi rasowcami.

- Tak, to wszytsko dzięki specjalnym karmom które im przygotowuję. Pieski również nie jedzą mięsa. Białko zwierzęce zastępowane jest przez soję. Moje pieski dostają najpyszniejsze klopsiki sojowe w sosikach różnych... Daję im do picia pożywne mleko sojowe.

- Na tym chciałbym zakończyć powoli naszą rozmowę, jest pani wzorem do naśladowania.

- Dziękuję za komplement. Może da się pan oprowadzić po Chojnicach?

-Z przyjemnością. - Pani Jolanta zakłada buty marki Lasocki, zamyka drzwi do mieszkania, schodzimy razem w dół po schodach.
- Wie pan co....Muszę coś załatwić i przemówić tej pani do rozumu, to moja sąsiadka i dokarmia gołębie które brudzą elewację naszej kamienicy. Bardzo mi się to nie podoba.

Kiedy Pani Jolanta przemówiła sąsiadce do rozumu, poszliśmy dalej i słuchałem fascynujących opowieści o mieście Chojnice.

Autor: Zbigniew Czoneski