środa, 20 kwietnia 2011

Dlaczego zwyczajny człowiek na wernisażu czuje się jak idiota?


    Na wstępie powiem że mówiąc „zwyczajny człowiek”  nie mam na myśli człowieka prostego jak funkcja stała. Myślę tu o większości społeczeństwa posiadającego przynajmniej wykształcenie średnie. Idiotyczność sytuacji wernisażu nie polega na braku zroumienia sztuki lecz na atmosferze. Mało to Artyści sami ją rozładowywują częstując gości lampką wina czy też ciasteczkami albo owocami tropikalnymi czy też owocami morza.  Idiotycznie nie czują się tylko inni artyści albo aspiranci do tego miana. Zatem w tym miejscu nasuwa się moje pytanie. Dla kogo jest tworzona sztuka?
  
  Odpierając atak mówię. Sztukę przeciętny posiadacz świadectwa dojrzałości lubi. Obserwuje ją na ulicy nie zdając sobie pewnie sprawy że ogląda street art, lubi pójść do galerii obejrzeć obrazy…Nawet te z końca XXw. ,nawet te nazwane przez kołtunów bohomazami. Interesują się formą plastyczną i rozumieją że sztuka nie musi być ładna,rozumieją że dzieło sztuki jest nośnikiem idei. Wiedzą że cermiczny wazon jest formą dekoracyjną czyli sztuką estetyczną. Mają również świadomość że jeżeli już zechcą odwiedzić galerię inną niż handlowa to znajdą tam raczej nośniki idei niż sztukę dekoracyjną.

Ale znaleźć się na wernisażu to koszmar. Sztuka staje się tworem wytwarzanym przez wychudzone a jednak napuszone potwory, zdające sobie sprawę ze swojej wyższości nad resztą społeczeństwa.
A przecież ludzie tak bardzo chcieli by pokochać sztukę.

Artyści odpowiadają że kochają swoich odbiorców. Odbiorcy kochają artystów. Odbiorca jest artystą. Artysta jest odbiorcą.

Wniosek w takim razie jest następujący. Sztuka nie należny do sfery życia przeciętnego absolwenta szkoły średniej.


Krzysztof Lutnicki

niedziela, 3 kwietnia 2011

Tragedia napisana przez Życie...

  Pan Zbigniew ma 53 lata. Przez całe życie pracuje w urzędzie pocztowym. Wszystkie jego współpracowniczki to kobiety. Cudownie,prawda?
  Otóż nie. Pan Zbigniew przeżywa codzienną gehennę...
      W maju 1978 roku Zbyszek zaczyna pracować na poczcie,przy okienku.Rodzina nie jest zadowolona.Jednak Zbigniew nadrabiał aparycją,nietuzinkową, szalenie atrakcyjną. Nietrudno jest zgadnąć że pan Zbigniew od 27 lat jest żonaty,z jedną ze swoich współpracowniczek. Żona pana Zbigniewa już nie jest pracowniczką poczty,od kilkunastu lat zajmuje się wyłącznie domem.
   Na czym więc polega DRAMAT pana Zbigniewa?
 Zbigniew jest elokwentnym,dobrze wychowanym mężczyzną. Dobrze zbudowany jest obiektem westchnień...
Lecz nie tylko!!!
     Kobiety które otaczają Pana Zbigniewa często zlecają noszenie paczek,wchodzenie na drabiny i inne czynności wymagające krzepy.Pan Zbigniew nie śmie odmówić. To było by niegrzeczne.
Niestety wszystko wymknęło się spod kontroli... Pan Zbyszek zaniedbuje własną pracę na rzecz pomocy bezradnym koleżankom. Grozi mu zwolnienie....Pan Zbigniew nigdy nie stał przed tak wielkim dylematem. Drży na myśl o zwolnieniu ,jednak drży też na myśl o zaniechaniu pomocy koleżankom. Gdyby go zwolniono on i jego rodzina zostałaby bez dochodów. Jeżeli jednak przestałby pomagać i został w pracy,koleżanki by go znienawidziły i jego praca stałaby się koszmarem.